Sprawozdanie z Świętokrzyskiego Zlotu PK OMEP
W dniach 30 września – 2 października 2011 r. zleciały się w Góry Świętokrzyskie czarownice z różnych placówek oświatowych aby wymienić się doświadczeniami i opowiedzieć o swoich pasjach związanych z pracą i nie tylko. Były tam czarownice, czarodziejki, wróżki, bajarki oraz inne przyjazne stwory. Pierwszego dnia gdy już wylądowały w schronisku i odpoczęły, rozpoczęły seminarium i zaczęły snuć gawędy o swojej pracy. A pomysłów i doświadczeń miały tyle, że trudno zliczyć i o wszystkich opowiedzieć. Najpierw baśń rozpoczęła nasza gospodyni wróżka Barbara Grzegorczyk i opowiedziała nam o początkach swojej pracy i przeróżnych pomysłach, które uczą nasze dzieci wrażliwości, przygotowują do działań społecznych i rozwijają ich indywidualne pasje i talenty. Później prezes Polskiego Komitetu OMEP Anna Wróbel snuła historię związane z różnymi wyjazdami członków organizacji poza granice kraju i o nawiązanych kontaktach. Potem opowiedziała o swoim przedszkolnym królestwie „Małej Syrenki”. Dużo mówiła o kształtowaniu tradycji, historii i kultury wśród swoich wychowanków. A jej opowieść była w rytmach tanga i flamenco. Jeszcze później bajanie zaczęła cudna czarodziejka Ewa Słomińska, prezes Trójmiejskiego Oddziału PK OMEP zakochana w świecie dawno minionym, która w cudowny sposób zatrzymała czas w swoim przedszkolu. Gdy snuła swą bajkę i opowiadała o magii starych zabytkowych przedmiotów i swojej placówce „Panienka z okienka” wszyscy zamienili się w kamienie i słuchali z zapartym tchem. Każda z uczestniczek seminarium opowiadała o swoich sukcesach i porażkach w pracy oraz o tym jak porażki zamieniać w sukcesy i jak się przy tym nie nudzić. Morał wysnuty z tego dnia: „Najważniejsze to mieć pasję do pracy a po pracy mieć jeszcze jedną” .
Drugi dzień zlotu to same przyjemności: piękna pogoda, pobyt w samym sercu Gór Świętokrzyskich i misja do wykonania. Dołączyły do nas wesołe koleżanki z Częstochowskiego Oddziału PK OMEP. Wszystkie pasjonatki zostały podzielone na grupy i otrzymały szereg zadań, ale najważniejsze to dotrzeć na sam szczyt Łysicę.
Oj, nie było łatwo bo Łysicy bronią różne tajemne siły i straszne czarownice przemienione z dawnych właścicielek pałacu. Próbowały one zniechęcić nas do tej wspinaczki, rzucały kłody, kamienie, grzebienie, oplątywały włosami, puszczały strumienie a nawet usiłowały zamienić w kamień, ale kto pokona nauczycieli z pasją. Po drodze opowiadała legendy i dzielnie wskazywała nam szlak górska przewodniczka. Gdy szczyt został zdobyty, można było wreszcie zejść na dół, zejście wcale nie okazało się łatwiejsze, ciemna moc nie chciała nas wypuścić z swoich objęć. Przełamałyśmy jednak wszelkie przeszkody i znalazłyśmy się na dole, w nieco innym miejscu niż weszłyśmy. To Jagi z Łysej Góry zaplątały nasze ścieżki, ale szczęśliwie udało nam się dotrzeć na obiad. Po posiłku i odpoczynku każda z grup snuła opowieści w formie prezentacji o tym co zobaczyła, znalazła, zdziałała i opisała. Najpiękniejsze były zdjęcia, rysunki, okazy, i wiersze… Wszystkie grupy spisały się fantastycznie, każda prezentowała inny styl i podejście do tematu ale wszystkie były super. Po prezentacjach rozpoczęła się biesiada przy ognisku z tańcami integracyjnymi, śpiewami oraz nauką czarowania i legendami świętokrzyskimi. A duchy gór unosiły się nad nami i tańczyły wesoło.
Morał wysnuty z tego dnia: „Nie da rady wiedźma smolna, gdy przed nią nauczycielka przedszkolna.”
Trzeci dzień był niestety krótki tylko śniadanie, pisanie kroniki, wesołe upominki i najsmutniejszy moment- pożegnanie, a później czas powrotów. W tym miejscu należą się ogromne podziękowania dla naszych uroczych gospodyń z Oddziału Świętokrzyskiego PK OMEP –wspaniałe przyjęcie i przygotowanie super odlotowego niezapomnianego zlotu.
Morał wysnuty z trzeciego dnia: „Wszystko co dobre szybko się kończy, czas wracać do rzeczywistości z nowymi siłami i nabytymi umiejętnościami.”
Czarownice z Warszawy: Iwonka, Wiola i Ela.