Do realizacji podejmowanych przedsięwzięć potrzebna jest mobilizacja. Zapewnić ją może chęć osiągnięcia sukcesu, ale zawsze istniej ryzyko, że zbyt duża motywacja może spowodować spadek sprawności działania i wtedy nie osiągniemy upragnionych efektów. Wynika z tego, że ogromne znaczenie ma właściwy poziom zadań , jaki sobie stawiamy albo, jakie stawiają przed nami inni. Na to, jaki jest poziom trudności zadania ma wpływ cel, w jakim je realizujemy. Takim celem działania dziecka może być po prostu zabawa, poszukiwanie, odkrywanie czy samo doświadczanie nowości, a nie zawsze ostateczne rozwiązanie problemu. Zastanówmy się co odczuwa dziecko, od którego oczekuje się, że będzie najlepsze w klasie . Ono musi zwracać uwagę na wyniki swej pracy bardziej niż na jej przebieg. To jedynie fakt, że jestem najlepszy, staje się motorem aktywności. Przecież łatwo nie spełnić takich pragnień otoczenia, bo raczej nie jest możliwe być we wszystkim doskonałym. Jeśli powtarza się to często, dziecko dochodzi do wniosku, że nie warto się starać i jego aktywność może ulec stłumieniu. Będzie się wycofywało z sytuacji , które nie gwarantują mu sukcesu rozumianego jak pokonywanie innych.
Wartością samą w sobie, którą warto docenić, powinna być różnorodność działań i osiąganych efektów. Możliwości dziecka nie są określone wyłącznie przez jego wiek, a przede wszystkim przez indywidualne cechy jego rozwoju. Zjawisko, które obserwujemy w klasie gromadzącej dzieci w zbliżonym wieku, a prezentujące przecież ogromne zróżnicowanie predyspozycji i zachowań, psychologia określa mianem różnic indywidualnych. Nie możemy tego problemu nie zauważać i nie powinniśmy go nie doceniać. Naszym zadaniem jest ukształtować w rodzicach właściwe podejście do sukcesów dziecka, ale żeby to zrobić musimy sami tworzyć odpowiednią atmosferę wokół rywalizacji.
Do nauczycieli należy rozpoznanie indywidualnych możliwości rozwojowych dziecka i pomoc rodzicom w dostrzeżeniu ich. Mamy na zadanie stymulować rozwój w różnych jego zakresach. Naszym właściwym celem może być wykorzystanie i pomnażanie możliwości ucznia. Nie dokonamy tego przez porównywanie go z innymi. Jeśli w klasie są dzieci o wybitnych, lub po prostu większych od pozostałych, zdolnościach plastycznych, muzycznych, literackich czy sportowych, to prawdopodobnie najlepszy wynik będzie należał właśnie do nich. Jeśli to „bycie najlepszym” będzie stanowiło jedyną wartość , w krótkim czasie możemy zaobserwować zniechęcenie pozostałych: „Po co się starać, jeśli i tak nigdy nie namaluję tak pięknie jak Zosia, nie zaśpiewam tak jak Krzyś” i tak dalej. Powinniśmy uczyć dzieci prezentowania swoich poglądów, anie wartościowania ich.
W każdym wysiłku, staraniu, poniesionym trudzie powinniśmy dostrzec sens. Nie każdy efekt musi zostać oceniony. Wyobraźmy sobie, że po raz pierwszy bierzemy do rąk szydełko i włóczkę. Nie chcielibyśmy, aby pierwsze nasze próby, zwłaszcza nieudane, były poddane ocenie mistrzów. Kiedy dziecko ma po raz pierwszy kontakt z jakimś tworzywem, czy instrumentem muzycznym ma prawo sprawdzić co da się z tym zrobić, jak to działa. To jego wrodzona ciekawość poznawcza powoduje takie pragnienie. Nie zawsze wynik pierwszych kroków jest doskonały. Pożądany efekt to przede wszystkim to, że samodzielnie doświadcza, odkrywa, ma szansę rozwoju kreatywnego myślenia. Własna aktywność pozwala na rozpoznawanie swoich możliwości, zdobywanie przekonania w jakich sytuacjach mogę na siebie liczyć, a kiedy potrzebuję pomocy innych. Uczy stopniowego brania odpowiedzialności za swoje postępowanie. Jest jednym ze źródeł budowania samooceny.
Lubimy myśleć o sobie dobrze. Cieszymy się, gdy ktoś nas chwali, podziwia, gdy wygramy z innymi. Nie ma powodu, a pewnie i możliwości, z tym walczyć, ale wymaga to stwarzania wielu różnorodnych okazji do rywalizacji. Musimy zwrócić uwagę na to, aby każdy znalazł swoje „pole do popisu”. Zapewnić to morze różnorodna oferta konkursów, pokazów wymagających odmiennych predyspozycji. Każdy musi znaleźć coś dla siebie, każdy musi być w czymś dobry. Nie znaczy to wcale, że dziedziny w których dzieci osiągną mistrzostwo, zawsze są akceptowane społecznie. Można przecież najlepiej przeklinać, oszukiwać tak, że nikt się o tym nie dowie. Tego nie chcielibyśmy, a szansą na uniknięcie takiej sytuacji jest nie pozostawianie nikogo bez możliwości zaimponowania, pokazania się innym. W przeciwnym razie spotkamy tych zawiedzionych w grupach, których naganna działalność staje się okazją do zaspokojenia potrzeby akceptacji i wielu innych.
Moim zdaniem właściwą formą rywalizacji jest zmaganie się z samym sobą. Dobrze jest to zauważać, że to, czego jakiś czas temu nie potrafiłem zrobić, teraz może być powodem mojego zadowolenia, satysfakcji, nawet dumy. Warto zachowywać materiał, który może stanowić bazę danych porównawczych. Niech to będą rysunki, zeszyty, nagrania czytanych tekstów, dyktanda czy wyniki uzyskiwane w olimpiadach sportowych. Dla uczniów ważna jest informacja, że każdy z nich robi postępy, i że to się liczy. Biorąc udział w konkursie można przecież wygrać z własną słabością, nieśmiałością nawet nie osiągając punktowanego miejsca. Należy to zauważać i doceniać.
Podejmując jakąś aktywność możemy natrafić na trudności, pokonywanie których, dodaje nam sił, pogłębia wiedzę o nas samych. Niektóre przedsięwzięcia mogą kończyć się porażkami. One też są cennym doświadczeniem, ale pod warunkiem zrozumienia z czego wynikło niepowodzenie.
Energię do podejmowania ponownych prób można czerpać z właściwej samooceny i związanej z tym pewności siebie, ważnym jest także zaufanie jakim inni nas obdarzają. Dzieciom odwagi dodaje przekonanie, że komuś zależy na naszych sukcesach i że ktoś docenia ich zmagania.
Ważnym jest, aby także wyraźnie różnicować, kiedy oceniana jest praca ucznia, a kiedy on sam. Znam szkoły, w których każdy uczeń z okazji np. zakończenia roku szkolnego, choć nie tylko, zostaje w jakiś sposób wyrózniony. Otrzymuje np. „złote trampki” za uporczywe chodzenie własnymi drogami lub „złoty grzebień” za wiecznie rozczochrane włosy, nagrodę za najpiękniejszy uśmiech, najbardziej smaczne kanapki… To też może być forma wyrażenia, że ktoś go zauważył, że bez niego ta klasa byłaby inna niż jest. Stać się to może elementem zaspokajania ważnej potrzeby przynależności do grupy.
Rywalizacji pewnie nie da się uniknąć i pewnie nawet nie warto. Jeśli jednak nie da się jej wyeliminować, to należy zwrócić uwagę i starać się o to, aby stała się ona sprzymierzeńcem w pracy wychowawczej. Kiedy tak się stanie, możliwe będzie, budowanie właściwego obrazu samego siebie oraz wiary we własne możliwości w oparciu o doświadczenie rywalizacyjne.